Do każdego kryzysu warto się przygotować, wcześniej poświęcając trochę czasu na refleksję, co należy zrobić już jutro, a co nieco później.
Ze sportu wyczynowego wiemy, że przygotowani wygrywają, nieprzygotowani żegnają się szybko z nadzieją sukcesu, tracą miejsce w zespole i tracą złudzenia – co kończy się stresem, frustracją i w końcu rezygnacją. Mistrzowie poświęcają czas na dokładną analizę własnego „performance”, ustalanie i wizualizację celów, przygotowanie jak najlepszego treningu oraz pilne trenowanie. Trening jest dopasowany do indywidualnych potrzeb i talentów oraz niezwykle konsekwentnie przestrzegany.
Mistrzowie biznesu wykorzystują ogólny marazm kryzysu do zajęcia jeszcze lepszych pozycji – poprzez radykalne zmiany strategii; ukryty skwapliwie przed konkurencjąrozwój własnych zasobów, przede wszystkim liderów; oraz doskonalenie procesówbiznesowych, przede wszystkim zarządzaniai sprzedaży.
Kryzys jest, więc okazją do zmian na lepsze, okazją do pozbycia się zbędnego bagażu w postaci niewykorzystywanych zasobów, okazją do znalezienia nowych ludzi, okazją do powstania nowej jakości, efektywniejszych procesów, olśniewających strategii.
Na potwierdzenie powyższego chciałbym się podzielić moją ostatnią historią–Wielkim Kryzysem Osobistym, który przygotował mnie do tego kryzysu. Jak Państwo mogli zauważyć, od 7 miesięcy nie pisałem za dużo, nie byłem aktywny biznesowo. Zaatakowała mnie ciężka, niemiłosiernie bolesna choroba kręgosłupa. Ból był tak silny, że wzywałem pogotowie, sięgałem po najmocniejsze środki przeciwbólowe, w końcu zastrzyki w kręgosłup. Musiałem spać na stojąco, bo ból nie pozwalał na leżenie ani siedzenie.
Przez wiele tygodni nie mogłem pracować, nie byłem w stanie robić nic poza walką z bólem. Z przerażeniem zauważyłem, że nie mogę obsługiwać klientów, że nie mogę dbać o rodzinę, że usuwa mi się grunt spod nóg. Poważne opinie i miny lekarzy powodowały, że moja przyszłość nie rysowała mi się w żadnych jasnych kolorach. Życie jakby stanęło i zaczęło się cofać w kierunku zdecydowanie przedwczesnego inwalidztwa.
Jednak w pewnym momencie zdecydowałem, że wyjdę z tego. Sięgnąłem daleko w głąb siebie i zdecydowałem, że potraktuję to jako pouczające doświadczenie. Powiedziałem STOP wszelkim sprawom poza mną i moim stanem. W najgorszym momencie zacząłem pisać książkę „rozmowy z bólem”. Odwracało to moją uwagę od bólu – co ciekawe, najlepiej mi się pisało w największym bólu, jak nieszczęśliwemu poecie. Przeczytałem tom książek i przesłuchałem tom kaset o stresie, zdrowiu i samoleczeniu. Poprzez obserwację siebie, rozmowy z podobnymi „nieszczęśnikami” i głęboką analizę znalazłem przyczyny (niedostępne dla lekarzy, niestety) i sposoby leczenia. Nauczyłem się sztuki masażu, pilates, relaksacji, odżywiania i kilku innych. Zacząłem intensywnie ćwiczyć. To postawiło mnie w końcu nogi.
Choroba praktycznie minęła. Wiem, co robić następnym razem i jak pomóc innym. Doceniam życie. Czuję się znacznie bogatszy, mądrzejszy i lepiej przygotowany do wszystkiego – w tym do kryzysu. Nie boję się zbyt wielu rzeczy, czuję, że jestem gotowy do lepszego zarządzania sobą i innymi. Do lepszego życia.
Chcę jeszcze wiele dobrych rzeczy zrobić, chcę podzielić siędoświadczeniami. Jeszcze bardziej pasjonuje mnie wspieranie innych, bo nie każdy znajduje klucz do wyjścia w kryzysie, który ja znalazłem.
Jak mogę pomóc Państwu w kryzysie? Jak możemy Państwa wspierać?
Klucz do wyjścia z kryzysu znajduje się w nas samych – na pewno nikt z zewnątrz nas nie ‚zbawi’. Leży on, niedoceniany, w naszej psychice i jeszcze głębiej. Decyduje o naszych postawach i motywacji. Decyduje o naszej przyszłości, bo przy dzisiejszym tempie życia prawie cały czas mamy do czynienia z jakimś kryzysem.
Jak możemy znaleźć ten klucz?
Dobrze wiemy, że sama wiedza już nie wystarczy, nie wystarczą reguły, procedury, ani zalecenia specjalistów. Nie wystarczą też nabyte umiejętności komunikacji, zarządzania czy efektywności własnej. Sprężynę zegara wewnętrznego możemy naciągnąć tylko do pewnego stopnia. Ale gdy ona się zatnie musimy oddać zegar do zegarmistrza, aby zajrzał do wewnątrz. Tak właśnie, wbrew naturalnemu odruchowi chronienia się, ucieczki lub jeszcze zacieklejszej gonitwy – musimy się zatrzymać na chwilę i znaleźć czas na refleksję. Najpierw refleksję na temat siebie, własnej sytuacji, własnej psychiki i motywacji. Potem refleksję na temat relacji z innymi i na końcu refleksję na temat strategii organizacyjnych.
W organizacjach jest to szczególnie ważne dla szefów, ponieważ są oni filarami ludzkiej wiary w przyszłość, pracowniczej wiary w organizacje. Jak wykazuje wiele badań nie można świadomie (i skutecznie) zarządzać nie będąc świadomym samego siebie, swojej sytuacji, swoich motywacji etc. To jest właśnie nazywane (przez M. Goldsmitha, jednego z najbardziej znanych coachów na świecie) przepaścią pomiędzy osobami ze średniego managementu, a tymi w top managemencie. Wszyscy wiemy, że w zakresie rozwoju osobistego nasi top managerzy często pozostają daleko w tyle za zachodnimi, ze względu na zbyt szybkie ścieżki kariery w latach 90tych i później.
Jak więc znaleźć klucz?
Można próbować samemu, ale udało się to tylko bardzo nielicznym. Biorąc pod uwagę ilość i ciężar obowiązków managerów jedynym wyjściem jest wyznaczenie strukturalizowanego i profesjonalnie prowadzonego czasu na refleksję wewnętrzną.
Profesjonalni coachowie są właśnie do tego najlepiej przygotowani. Coach pomoże w refleksji wewnętrznej – w „ustawieniu osobistym”, “ustawieniu relacji”– oraz w ustawieniu firmy. Kryzys gospodarczy wywołuje kryzysy osobiste, kryzysy osobiste przelewają się na kryzysy w zakresie przewodzenia. Nie związany z organizacją, nie narzucający własnych rozwiązań profesjonalny coach może bardzo pomóc.
To chyba wystarczy na dziś. W następnej części napiszę dokładniej jak coach może pomóc szefowi i przedstawię przykład z mojej praktyki “wydobywania szefów z kryzysu”.
Życzę Państwu “dobrego” kryzysu, czyli takiego, z którego Państwo, mimo wszystko, wybiorą same dobre rzeczy.
Jacek Skrzypczynski
executive leadership and team coach
Adventure for Thought leadership & strategy